Tu i ówdzie skrywa³y one bezu¿yteczne betonowe przepusty, opodal nich widnia³y za¶ regularne pryzmy próchnicy, skrupulatnie zbieranej z szerokiego pasa gruntu - pod³o¿a przysz³ej korony drogi szybkiego ruchu. Niemal wszystkie ziemne prace wykonywali przy niej rêcznie wynêdzniali wiê¼niowie specjalnych komand roboczych. Znaczn± czê¶æ z nich przetrzymywano w prowizorycznych obozach, miêdzy innymi w „psudoplacówce”, utworzonej pod Kier¿nem...
W po³owie lat sze¶ædziesi±tych ubieg³ego wieku do Boles³awca przyjecha³ jeden z nielicznych, ocalonych wiê¼niów. Pragn±³ zobaczyæ miejsce traumatycznych doznañ. Emocjonalnie opowiada³ o warunkach, w jakich tu ¿yli i umierali niewolnicy niemieckich zwyrodnialców. On z kilkunastoma towarzyszami niedoli od rana do nocy wznosi³ piaskowcowy filar i przyczó³ki mostu, maj±cego umo¿liwiæ przejazd nad przysz³± autostrad± u¿ytkownikom szosy, wiod±cej z Boles³awca do Kliczkowa. Owe wykonane przez wiê¼niów elementy infrastruktury drogowej rozebrano dopiero w dwudziestym pierwszym wieku podczas budowy na porzuconym szlaku nowej arterii komunikacyjnej. Pozosta³a tylko niewielka grobla, usypana niegdy¶ od strony zachodniego przyczó³ka projektowanego przez Niemców mostu. Dzisiaj betonowe nawierzchnie, s³u¿±ce do szybkiej jazdy, biegn± nad kliczkowsk± szos±.
Najciê¿sz± pracê wykonywa³y komanda robocze, oczyszczaj±ce przy pomocy najprostszych narzêdzi szlak przysz³ej autostrady z przegni³ej ¶ció³ki. Dostarczano j± nastêpnie prymitywnymi taczkami do wskazanych przez nadzorców miejsc. Uk³adane tam na planie prostok±ta kolejne warstwy przesypywano wapnem, tworz±cym bia³e „poziomice”. Ujawnia³y siê one po latach przy zabieraniu próchnicy do przydomowych ogródków. W g³êbi jednej z pryzm znaleziono zwyk³±, aluminiow± ³y¿kê. Nale¿a³a ona zapewne do którego z pracuj±cych tu wiê¼niów..
Znaczna czê¶æ pagórków usypanych przy pasie projektowanej autostrady zawiera³a te¿ piach i ¿wir, wydobyty z ró¿nych wykopów.
Swoist± ciekawostk± jest to, ¿e pe³na wywrotka zebranej przez wiê¼niów próchnicy w latach sze¶ædziesi±tych ubieg³ego wieku trafi³a na p³ytê miejskiego stadionu w Boles³awcu. Liczono, ¿e poprawi ona warto¶æ wyja³owionej gleby i tym samym wzmocni w±t³± trawê boiska pi³karskiego. Na sportowy obiekt ów „nawóz” dojecha³ jednak z pewnym opó¼nieniem.
Utwardzon± le¶n± drogê od pryzmy oddziela³ bowiem blisko stumetrowy pas ziemi, do¶æ rzadko poro¶niêtej dorodnymi ¶wierkami. Gospodarz terenu zaleca³ wiêc skorzystanie z furmanki, mog±cej pewnie dowoziæ wykopane porcje gleby do samochodu. Dziarski kierowca wynajêtej wywrotki ZI£ 130 uzna³ jednak, ¿e znacznie przyspieszy ca³± robotê, omijaj±c „slalomem” drzewa, stanowi±ce przeszkodê. Le¶niczy w±tpi³ w powodzenie takiej akcji wskazuj±c na podmok³y grunt - ale pozwoli³ wjechaæ sowieckim „gruzawikiem” pomiêdzy pnie. Wyj±c silnikiem pojazd z trudem dotar³ jako¶ pod kopczyk.
Rêczny za³adunek próchnicy trwa³ ca³y dzieñ, niestety - powrót na utwardzony trakt móg³ siê odbyæ tylko przy wykorzystaniu wstecznego biegu. Samochód rych³o wpad³ po osie w wilgotn±, naruszon± wcze¶niejszym dojazdem glebê. Wielokrotne próby wydobycia wywrotki w³asnymi si³ami nie dawa³y rezultatu, wreszcie wieczorem podjêto decyzjê o pozostawieniu jej w b³ocie na ca³± noc. Nastêpnego dnia przyby³ le¶ny ci±gnik - i dopiero z jego pomoc± auto wróci³o na twardszy grunt.
Dzisiaj w tym miejscu huczy nieustannym odg³osem pêdz±cych aut nowoczesna autostrada, wraz z pobocznymi drogami zajmuj±ca ogromny szmat niegdy¶ spokojnej, poro¶niêtej ¶wierkami ziemi. Zreszt± ca³e Bory Dolno¶l±skie, od lat ciête gêstniej±c± sieci± utwardzanych szlaków komunikacyjnych, umo¿liwiaj±cych wygodny dojazd do miejsc niegdy¶ oddalonych od tak zwanej „cywilizacji” – staj± siê coraz mniejsze, a ich co urokliwsze, odludne dawniej zak±tki zaczynaj± przypominaæ miejskie deptaki.
I chocia¿ lasy s± wielkim dobrodziejstwem dla cz³owieka - to przede wszystkim my, ludzie, naje¿d¿amy je czêsto jako odra¿aj±cy barbarzyñcy, pozostawiaj±cy tam tony ¶mieci oraz p³osz±cy wrzaskami naturalnych mieszkañców kniei. Liczne tam jeszcze przed pó³wiekiem ostoje jeleni, danieli czy dzików zatraci³y swoje pierwotne cechy, a wypierana z nich zwierzyna przenios³a siê w pobli¿e ludzkich siedzib.
Czy porzekad³o „nie by³o nas, rós³ las” mo¿e zostaæ zast±pione ponurym „nie bêdzie nas, niech licho porwie las”? To tylko od nas, istot - ponoæ rozumnych – zale¿y…