Pszczelarze ze swoimi ulami pokonuj± czasem wiele kilometrów, by ich pracowite owady mog³y zgromadziæ w pniach produkt o uznanych walorach smakowych i docenianej warto¶ci leczniczej.
Niektórzy w³a¶ciciele du¿ych pasiek posiadali niegdy¶ malownicze „budy”, przemy¶lnie konstruowane na zdobytych gdzie¶, starych przyczepach rolniczych b±d¼ innych, nawet jednoosiowych podwoziach. W nich wygodnie biwakowali przez kilka tygodni, pilnuj±c zwiezionego do puszczy dobytku. Wieczorami okoliczna knieja kipia³a g³osami jej dzikich mieszkañców, a urokliwe ¶wity wita³y nowy dzieñ l¶ni±cymi kroplami rosy, rozwieszonymi na misternych pajêczynach.
Jedno z wrzosowisk, odgrodzone szerokim pasem starodrzewu od betonowej autostrady, nosi³o ¶lady dzia³añ militarnych. Pod koniec drugiej wojny ¶wiatowej wycofywa³y siê tamtêdy resztki niemieckich oddzia³ów wojskowych. W samym centrum owego wrzosowiska strzela³a ku niebu kêpa kilkudziesiêcioletnich ¶wierków, rosn±cych na stokach samotnego pagórka. Poniewa¿ pszczo³y królowa³y tam niepodzielnie, ewentualne dotarcie do tego wzniesienia raczej nie wchodzi³o w rachubê. Wymaga³o to bowiem przej¶cia przez miodn±, ¶ródle¶n± enklawê, hucz±c± milionami ma³ych skrzyde³ek.
Z ró¿nych powodów ponowne odwiedzenie tamtego rejonu nast±pi³o dopiero po wielu latach, gdy nie by³o ju¿ wrzosowiska, za to rós³ tam dorodny las, wiêc odszukanie pagórka zajê³o sporo czasu.
W istocie by³y to obwa³owania okopu jakiego¶ du¿ego pojazdu. Zag³êbienie pomiêdzy nasypami, mocno ju¿ sp³aszczonymi przez ulewy i topniej±ce ¶niegi, porasta³a rachityczna trawa, spod niej za¶ wyziera³ koniec ca³kowicie skorodowanego drutu kolczastego. Wyci±gniêty spod darni wywlók³ na powierzchniê jak±¶ wielk± nakrêtkê. Deszcze rozmy³y zw³aszcza przedpiersie okopu, nieco ods³aniaj±c bok tkwi±cego w nim du¿ego, walcowatego przedmiotu. Jego kolor i g³adka powierzchnia sugerowa³y, i¿ mo¿e to byæ zwyk³y fragment kamionkowej rury kanalizacyjnej.
Ostro¿ne usuniêcie piasku, utrzymuj±cego domnieman± rurê w zboczu wa³u spowodowa³o, ¿e do jego podnó¿a stoczy³a siê ciê¿ka, wype³niona ziemi± gilza. Po dok³adnym oczyszczeniu i umyciu ³uski mo¿na by³o odczytaæ wybite na jej denku napisy tudzie¿ dokonaæ stosownych pomiarów. By³a to wykorzystana przed laty czê¶æ dwudzielnej amunicji.
¦rednica wystrzelonego za jej pomoc± pocisku wynosi³a niemal dok³adnie 150 mm, wyprodukowano za¶ j± w 1943 roku. Parametry znalezionego przedmiotu szybko ujawni³y, ¿e z takiej amunicji korzysta³o miêdzy innymi niemieckie samobie¿ne dzia³o „Hummel” (trzmiel). Jego podstawowe uzbrojenie stanowi³a haubica 15 cm sFH18/1, w³a¶nie kalibru 150 mm (a dok³adniej 149,1 mm).
Du¿± wad± tego wozu na polu walki by³ jednak skromny zapas amunicji, jaki mo¿na by³o zabraæ do ciasnego wnêtrza maszyny, wynosz±cy maksymalnie osiemna¶cie kompletów naboi. Osobno ³adowano pociski o ró¿nym przeznaczeniu bojowym, osobno ³uski z materia³em miotaj±cymi, przechowywanym w woreczkach. Odpowiednio dobrana ilo¶æ tych mieszków z prochem, wk³adanych do ³uski, nadawa³a pociskowi po¿±dan± przy konkretnym strzale prêdko¶æ wylotow±.
Czy z le¶nego okopu strzela³ niemiecki „Hummel” – mo¿na tylko snuæ takie przypuszczenia. Zw³aszcza, ¿e amunicji o podobnych parametrach u¿ywa³a te¿ holowana nazistowska haubica 15 cm sFH 18, przy czym owo ciê¿kie dzia³o do przemieszczenia wymaga³o u¿ycia ci±gnika, zwykle pó³g±sienicowego Sd.Kfz. 7.
W do¶æ trudnym, zalesionym terenie, przy tym maj±c na karku oddzia³y sowieckie, taki zestaw artyleryjski by³oby jednak mniej mobilny ni¿ samobie¿ny „Hummel” - i raczej nie pêta³ siê po puszczy.
W koñcu trudno te¿ stwierdziæ, czy wykopane w pobli¿u autostrady solidne stanowisko to pozosta³o¶æ po bezpo¶rednich dzia³aniach wojennych – czy raczej ¶lad jakich¶ wcze¶niejszych æwiczeñ, wszak by³ to kiedy¶ obszar niemieckiego poligonu. W materia³ach ¼ród³owych nie ma jednak informacji o sta³ym stacjonowaniu w ¦wiêtoszowie takich dzia³ samobie¿nych, ani te¿ haubic 15 cm sFH 18.
Jak ³uska znalaz³a siê w przedpiersiu le¶nego okopu – tego raczej nie uda siê nigdy ustaliæ. Dzisiaj za to stanowi ozdobê kolekcji wojennych gilz.