Nie tak dawno ¶rodki masowego zach³ystywa³y siê zachwytem nad „wyczynem” forsiastego faceta, który spe³niaj±c swoje zachcianki zorganizowa³ dla kilku podobnych mu osób „wycieczkê” do – w istocie namiastki - Kosmosu. Jak z dum± zapowiedziano - takich „ekskursji” nadzianych, oligarchicznych snobów ma byæ w najbli¿szej przysz³o¶ci wiêcej…
Czy naprawdê tak trudno dostrzec zwi±zek owego g³upiego, zbêdnego, dodatkowego zatruwania ziemskiej atmosfery wyziewami z silników rakiet, „wzbogacaj±cych” negatywne skutki innych celebryckich „fantazji”, zanieczyszczaj±cych powietrze, wodê i glebê - z tym, co siê dzieje w gin±cym b³yskawicznie ¶wiecie przyrody ? Jak na ironiê cynicznym, przewrotnym t³em takich, podziwianych publicznie dzia³añ jest infantylny be³kot – jak¿e czêsto uprawiany w³a¶nie przez owych rzekomych „kosmicznych odkrywców” i podobnych im gadaczy - o konieczno¶ci ratowania naturalnego ¶rodowiska. Tak sobie ja³owo glêdz±c jako ludzko¶æ zmierzamy po równi pochy³ej ku samozag³adzie.
Bo przecie¿ naprawdê nikt nie kwapi siê cofn±æ nawet o krok, gdy dla bzdurnej wygody trzeba zalaæ betonem kolejne setki tysiêcy kilometrów kwadratowych ³±k i miejsc po wyciêtych lasach, wszak przede wszystkim potrzebne s± gigantyczne lotniska, nowe autostrady, kolejne utwardzone drogi dojazdowe, monstrualne wycieczkowce, ogromne odrzutowce i gigantyczne tankowce, w przypadku katastrofy niewyobra¿alnie degraduj±ce ¶rodowisko naturalne - i tak dalej, i tak dalej…
Po raz tysiêczny wstydliwie powraca cichcem pytanie – w jakim momencie istnienia „cywilizacji” szaleñstwo tak zwanej - zreszt± ostatecznie w bilansie zysków i strat fa³szywej - op³acalno¶ci tudzie¿ piramidalnego wygodnictwa uczyni³o z nas najwiêkszych niszczycieli swojego domu – Ziemi ?
Czy naprawdê nie mo¿emy skoñczyæ z astronomicznymi wydatkami, przeznaczanymi na produkcjê zbêdnych ¶mieci, jakimi s± choæby jednorazowe, co gorsza - trwa³e, zu¿ywaj±ce tony farby i ró¿nych barwników kolorowe opakowania nawet kilku plasterków sera, pojedynczych ¶rubek i miliona innych, podobnych gad¿etów – czy potrafimy jeszcze kiedykolwiek realnie zredukowaæ do minimum wszechobecny plastik, którego zapewne ju¿ siê nie uda ca³kowicie wyrzuciæ z naszego ¿ycia ?
Czy wreszcie ograniczymy przerywaj±ce nawet najciekawsze programy, kosztuj±ce miliardy idiotyczne reklamy, robi±ce wodê z mózgów telewizyjnych ogl±daczy, zachêcanych (przecie¿ za nasze w³asne pieni±dze !) do kupowania kolejnych „cudownych” ¶rodków na likwidacjê wzdêæ bez puszczania b±ków, szybk± erekcjê nieuchronnie wiêdn±cych narz±dów dziadków tudzie¿ koj±cych ból, spowodowany przez hemoroidy i inne dolegliwo¶ci. Kiedy zatrzymamy lawinê niszczycielskich „biznesów”, dla których ochrona ¶rodowiska stanowi tylko wrogie im dzia³anie ?
Naruszenie równowagi w przyrodzie nastêpowa³o, gdy nasi praprzodkowie zaczêli intensywnie karczowaæ lasy, a na ogo³oconym z drzew obszarze powstawa³y wielkie o¶rodki rolnicze i miasta. Przyczyni³o siê te¿ do tego pó¼niejsze osuszanie bagien, nieprzemy¶lane melioracje, regulacje rzek czyni±ce z nich kana³y ¶ciekowe i wrêcz nieograniczony rozwój sieci dróg. To nie jest przecie¿ kwestia dzia³alno¶ci cz³owieka z ostatnich tylko lat.
Dawne linie kolejowe, przewo¿±ce pionierów Ameryki do jej najdalszych zak±tków, wypieraj±cych ¿yj±cych w symbiozie ze ¶wiatem przyrody rodzimych mieszkañców tego kontynentu - to ca³e wieki ludzkiego „podporz±dkowywania” sobie natury nie tylko dla zaspokojenia elementarnych potrzeb ¿yciowych, ale ze zwyk³ej pazerno¶ci i wygodnictwa. Czy od takiego trendu – a udowadnia to ka¿dego dnia rzeczywisto¶æ – naprawdê nie ma ju¿ odwrotu w naszej, tak zwanej „cywilizacji” ?
Panta rhei – tylko dok±d w tym nurcie zmierza nasz ¶wiat ?…