Na ten mecz czekali wszyscy sympatycy szczypiorniaka na Dolnym Śląsku. Od dawna bowiem pojedynki Chrobrego z Zagłębiem ze zrozumiałych względów elektryzują kibiców obu drużyn. Bo każdy chce udowodnić, że jest najlepszy na Dolnym Śląsku. W sobotę, 16 grudnia, w wypełnionej po brzegi głogowskiej hali spotkały się zespoły, które w ubiegłym sezonie odniosły spory sukces. Chrobry został wicemistrzem Polskim, natomiast Zagłębie zdobyło brązowy medal.
Ale w tegorocznym sezonie obie drużyny dzieli spory dystans. Lubinianie od początku rundy gromią rywali, jak chcą, zasłużenie dzierżąc nieustannie fotel lidera. Podopieczni trenera Jerzego Szafrańca odnoszą nawet sukcesy w rozgrywkach pucharowych, awansując po raz pierwszy w historii klubu do ćwierćfinału Challenge Cup. Głogowianom w lidze wiedzie się przeciętnie. Bez świetnych braci Bartosza i Michała Jureckich, którzy opuścili gród nad Odrą przed tym sezonem, Chrobry to już nie ta sama drużyna. Faworyta sobotniej konfrontacji łatwo było wskazać. Dlaczego? Bo Zagłębie jest na fali, wygrywa mecz za meczem. Chrobry natomiast boryka się z kontuzjami. Leczą się kluczowi gracze: Paweł Piwko i Adrian Marciniak. Wydawało się więc, że lubinianie sprawią sobie miły prezent pod choinkę wywożąc z Głogowa komplet punktów.
Ale po raz kolejny potwierdziło się stare porzekadło, że derby rządzą się własnymi prawami.
Fot. www.spr-chrobry.glogow.pl
Bo jak wytłumaczyć porażkę lubińskich szczypiornistów? Przecież nie zagrali słabego spotkania, a i Chrobry nie zagrał rewelacyjnie. Ale to są derby, w których wszystko zdarzyć się może. Gracze Zagłębia byli za bardzo spięci, momentami stali jak wryci, psychika kompletnie im wysiadła. A przecież nic na to nie wskazywało, bo przez większą cześć spotkania, to lubinianie prowadzili. Dopiero w ostatnim kwadransie gospodarze po kilku celnych trafieniach dogonili Zagłębie, a potem wyszli na prowadzenie, którego już nie oddali do końcowej syreny. Radości ze zwycięstwa głogowian nie było końca.
- Potwierdziła się stara prawda, że jeśli walczy się do końca, wykazuje się ambicją, sportową wolą walki, to można dokonać cudów. Zespół, który kadrowo był od nas zdecydowanie lepszy, poległ na naszym parkiecie. Ogromne słowa uznania należą się wszystkim moim zawodnikom, bo pokazali lwi pazur i walkę do końca - powiedział po meczu uradowany trener Chrobrego, Jarosław Cieślikowski.
Fot. www.spr-chrobry.glogow.pl
AMD Chrobry Głogów - Zagłębie Lubin 33:31 (13:15)
Bramki dla Chrobrego: Marhun 9, Kłosowski 8, Maciej Kubisztal i Szymyślik po 5, Różański 3, Łuczyk 2, Wolski 1.
Bramki dla Zagłębia: Niedośpiał i Obrusiewicz po 8, Michał Kubisztal 7, Jaszka 4, Stankiewicz 3, Orzłowski 1.