Głogów
Apeluje do prezydenta

Nie raz i nie dwa, w mediach ukazywały się artykuły mówiące o karygodnym zachowaniu kontrolerów komunikacji miejskiej pracujących dla firmy „Arsen”. Problem ten nie dotyczy jedynie Głogowa. Firma „Arsen” ma podpisane umowy z wieloma miastami, niektóre z nich ze współpracy już zrezygnowały, inne zastanawiają się nad zerwaniem umów. Jak będzie w przypadku Głogowa nie wiadomo, jednak wielu mieszkańców narzeka nie tyle na same kontrole, co na zachowanie i brak kultury kontrolerów.

Na łamach naszego portalu opisaliśmy historie 68-letniej mieszkanki Głogowa, która przyznała, że została bardzo źle potraktowana przez jedną z kontrolerek. Były wyzwiska i szarpanie, skończyło się na interwencji policjantów. Jednak nie jest to przypadek odosobniony.

- „Sam się stałem ofiarą kontrolerek owej firmy, z których jedna w skutek zepsutych kasowników (potwierdzonych pismem prezesa KM Roberta Grodeckiego) usiłowała wypisać mi mandat, obrażając mnie do tego – pisze w apelu Kosela. - Eskalacja brutalnego i bezczelnego zachowania nastąpiła w momencie zmiany kierownictwa filii spółki "Arsen" w Głogowie. Nasze miasto nie jest jednak niechlubnym wyjątkiem w historii ww. firmy. Firmy, która zatrudnia swoich pracowników na warunkach nie do pozazdroszczenia nieformalnie wplatając do ich obowiązków agresję i przemoc. Wystarczy poświęcić kwadrans i wpisać nazwę firmy w wyszukiwarkę internetową. Pojawią się bardzo ciekawe, a zaraz mrożące krew w żyłach informacje z mediów lokalnych z całego kraju, w których na nieszczęście mieszkańców - pasażerów działa(ł) "Arsen". Ciekawy jest ten z opolskiego dodatku „Gazety Wyborczej”, który mówi, że w Kędzierzynie-Koźlu spółka do kontroli biletów zatrudniała recydywistów po wyrokach za najcięższe przestępstwa, w tym za usiłowanie zabójstwa! Z kolei telewizja Polsat ujawniła nagranie na dyktafon, w którym to kierownik filii spółki "Arsen" w Słupsku wręcz namawia podległych mu kontrolerów do brutalności wobec pasażerów, popiera używanie przez nich gazu pieprzowego w stosunku do kontrolowanych i sam się chwali jak będąc kiedyś kontrolerem biletów rzucił podróżującą miejskim autobusem kobietą o ścianę. Takich przykładów z całej Polski jest więcej.”

Czy faktycznie kontrole w autobusach nie mogą zostać przeprowadzone w innej atmosferze? Prezes głogowskiej Komunikacji Miejskiej w rozmowach z nami wielokrotnie wypowiadał się na ten temat. Wiadomo, że to zależy od dwóch stron i kontrolera i kontrolowanego. Wiadomo również, że pasażerowi, który jeździ bez biletu kontroler ma prawo mandat wypisać, lecz czy potrzebne jest poniżenie przed resztą jadących autobusem? Czy potrzebne są krzyki i wyzwiska? Raczej nie.

- „Panie Prezydencie – apeluje Kosela. - Miejska komunikacja zbiorowa jest z natury rzeczy skierowana do najbiedniejszych mieszkańców, których nie stać na przemieszczanie się własnymi samochodami. Którzy nie mają tyle szczęścia, co Pan i nie jeżdżą wartą 140 tysięcy złotych służbową limuzyną. W związku z powyższym proszę Pana o refleksję w tym temacie. Dłużej nie mogą mieć miejsce obawy wielu mieszkańców Głogowa czy wchodząc do autobusu podróż odbędą cało i spokojnie, czy też zostaną znieważeni i pobici przez napastliwych kontrolerów wykonujących tylko swoje obowiązki. Apeluję do Pana Prezydenta, jako do gospodarza miasta o rozwiązanie umowy na usługi kontrolerskie ze spółką "Arsen".”

Po podobnych doniesieniach i problemach z kontrolerami firmy „Arsen” rozwiązano z nimi umowy o współpracy w między innymi w Płocku, Słupsku i Ostrowcu Świętokrzyskim.