Zabójstw w Serbach i Ciosańcu nie trzeba przypominać. Do dnia dzisiejszego mieszkańcy tych niewielkich miejscowości ze łzami w oczach wspominają tych, którzy stanęli na drodze Marcinowi M.
Na sali rozpraw pojawili się wezwani świadkowie, wśród nich proboszcz z Ciosańca, który znalazł ciało swojej gosposi. Byli też członkowie rodzin zabitych i ludzie, którzy w trakcie kilku następnych miesięcy, kiedy policja szukała winnego tych tragedii, widzieli Marcina M.
Przed sądem zeznania złożyło razem dziewięciu świadków. Na sali zabrakło tylko jednej osoby – oskarżonego, który złożył wniosek, w którym odmówił uczestnictwa w przesłuchaniach. Sędzia nie miał nic przeciwko temu i Marcina M. wyprowadzono z sali rozpraw.
Wezwani na rozprawę świadkowie zeznali, że widzieli oskarżonego na terenie plebani przed zabójstwem, zeznali również, że sprzęt skradziony w Ciosańcu Marcin M. usiłował sprzedać w lombardzie, a nawet to, że oskarżony był na parkingu w Niemczech w samochodzie, który ukradł z plebani w Serbach. Co dziwnego, według składającego zeznania, oskarżony nie był tam sam.
Na dzisiaj zaplanowano przesłuchania kolejnych świadków.