Spotkanie z przedostatnią drużyną ekstraklasy nie przyniosło może zbyt wielu emocji, ale z pewnością były momenty, które kibiców handballa mogły zadowolić.
Spotkanie rozpoczęło się po myśli gości, bo to właśnie stalowcy rzucili pierwszą bramkę - była 1-minuta. Goście mogli ją rzucić kilkanaście sekund wcześniej, ale dobrze to spotkanie w głogowskiej bramce zaczął Kazik Kotliński. AMD Chrobry wyprowadził kontrę, jednak Paweł Piwko nie zdołał umieścić piłki w bramce gości. Pierwszych minut tego spotkania gospodarze z pewnością nie mogą zaliczyć do udanych - naszym zawodnikom brakowało skuteczności. Pierwszą bramkę dla gospodarzy zaliczył Krzysiek Kłosowski - była 2 minuta meczu. Przez kolejne cztery, nie potrafiliśmy pokonać bramkarza gości. Drugie trafienie zaliczyliśmy dopiero w 6-minucie, a autorem bramki był Dima Marhun. Na kolejną musieliśmy czekać... także 4 minuty. Trafił Maciek Kubiusztal, a chwilę później z kontry czwartą bramkę dorzucił Sebastian Różański. Goście nie składali jednak broni i ambitnie dorzucali kolejne bramki. Ciężar gry wziął na siebie Dima i trzy trafienia pod rząd były właśnie jego autorstwa. Właśnie po jednym z trafień Dimy AMD Chrobry po raz pierwszy wyszedł na prowadzenie - 14 min. 6:5. Gra była mocno wyrównana i żadnemu zespołowi nie udało się odskoczyć na więcej, niż jedną bramkę. Dopiero w 16 minucie po trafieniu Sebastiana, a dwie minuty później Marka Świtały (graliśmy w osłabieniu), wyszliśmy na 2-bramkowe prowadzenie. Po kolejnych trafieniach Pawła Piwko i Sebastiana odskoczyliśmy na 3-bramki. Była 21 minuta spotkania, jednak nie potrafiliśmy wykorzystać dobrej passy i 4 minuty później był już remis. Do końca pierwszej części spotkania bramki zdobywali zawodnicy obu zespołów, a ostanie przed przerwą trafienie zaliczył Paweł Piwko i na przerwę AMD Chrobry schodził z przewagą jednej bramki - 16:15.
W drugiej połowie w bramce AMD Chrobrego stanął Przemek Pitoń i od razu złapał dwa rzuty gości. Graliśmy jeszcze nie pewnie - bramka za bramkę - a dla głogowskiego teamu ponownie trzy trafienia z rzędu zaliczył Dima! Z minuty na minutę gra gospodarzy zaczęła się układać. Graliśmy lepiej w obronie i wyprowadzaliśmy kontry - 36' Marek i 39' Jacek. Od 38 minuty gospodarzom wychodziło niemal wszystko - w bramce świetnie spisywał się Przemek, a od 41' do 45' piłka wpadał tylko do bramki Stali (trafiali kolejno: Maciek, Paweł Piwko, Sebastian, Paweł Piwko, Sebastian i z kontry Marek Świtała). Kibice, którzy uwielbiają takie momenty - szaleli z radości, i wydawało się, że spotkanie zakończy się demolującym wynikiem. Jednak goście zdołali się pozbierać i odrobić część strat. Spora przewaga bramkowa AMD Chrobrego sprawiła, że gospodarze poczuli się zbyt pewnie. W końcówce punktowali zawodnicy Stali, choć kilka akcji gospodarzy z pewnością zasługiwało na brawa. Na kwadrans przed zakończeniem rzucał Paweł Piwko - bramkarz Stali odbił piłkę, ta odbiła się jeszcze od poprzeczki i poszybowała na kilka metrów ponad bramkę. Po chwili spadła tuż przy linii bramkowej i... znalazła się w bramce! I kiedy głogowska publiczność gromkimi brawami nagradzała kolejne trafienie dla gospodarzy, sędzia uznał, iż piłka przekroczyła linię końcową i bramki nie uznał. Na kwadrans przed końcem spotkania po raz pierwszy na boisko wybiegł Adrian Marciniak, który wrócił po gry po długiej kontuzji. Publiczność przywitała lewoskrzydłowego głogowskiej drużyny gromkimi brawami. W 55 minucie po koronkowej akcji - Adrian wskoczył w pole bramkowe, otrzymał podanie od Sebastiana i jeszcze "lecąc" umieścił piłkę w bramce. Kilka chwil później podobną bramkę - po podaniu Adriana - rzucił Paweł Piwko, jednak sędzia dopatrzył się przejścia i bramki nie uznał. W końcówce gospodarze "wyluzowali" i zawodnikom Stali udał się zmniejszyć stratę do czterech bramek.
AMD Chrobry wygrał pewnie, chociaż spotkanie nie mogło zachwycić. Gdyby nie brak skuteczności (szczególnie w pierwszej połowie) mecz mógłby się zakończyć zdecydowanym, kto wie czy nie dwucyfrowym, zwycięstwem gospodarzy.
Zapraszamy na stronę www.spr-chrobry.glogow.pl