Grupa Oto:     Bolesławiec Brzeg Dzierzoniów Głogów Góra Śl. Jawor Jelenia Góra Kamienna Góra Kłodzko Legnica Lubań Lubin Lwówek Milicz Nowogrodziec Nysa Oława Oleśnica Paczków Polkowice
Środa Śl. Strzelin Świdnica Trzebnica Wałbrzych WielkaWyspa Wołów Wrocław Powiat Wrocławski Ząbkowice Śl. Zgorzelec Ziębice Złotoryja Nieruchomości Ogłoszenia Dobre Miejsca Dolny Śląsk

Głogów
Kosela: „To decyzja mądra inaczej”

     autor:
Share on Facebook   Share on Google+   Tweet about this on Twitter   Share on LinkedIn  
Rada Miejska Głogowa uchwaliła nowe taryfy dla przejazdów autobusami miejskimi w mieście. Według prezesa Roberta Grodeckiego może to być zachęta do wyrobienia karty miejskiej, według Patryka Koseli z Sierpnia '80 to atak na kieszenie głogowian.

Likwidując dostęp do biletów papierowych, zachęcając mieszkańców do złożenia wniosku i wyrobienia tak zwanej Głogowskiej Karty Miejskiej, a przy tym pozostawiając możliwość zakupu biletu bezpośrednio u kierowcy, głogowska Komunikacja Miejska musi zmierzyć się z narastającymi problemami.

Z jednej strony we wrześniu wzrosło znacznie zainteresowanie kartą miejską, z drugiej nadal stosunkowo niewielka liczba osób ją posiada.

- Do tej pory wydaliśmy około 11 tysięcy kart – powiedział nam Robert Grodecki, prezes Komunikacji Miejskiej. - Jednocześnie pozostawiając możliwość zakupu biletu u kierowcy zostaliśmy zobligowani do obsługi wszystkich pasażerów.

Z kolei ta obsługa w praktyce oznacza sprzedaż biletu każdej osobie, która przy wsiadaniu do autobusu tego sobie zażyczy, co przekłada się na duże opóźnienia w kursowaniu na liniach miejskich. Sytuacja wydaje się być patowa. Nie można całkowicie zlikwidować biletów papierowych, choćby ze względu na osoby przyjeżdżające do Głogowa, nie można też zmusić mieszkańców do obowiązkowego wyrobienia karty. Ci którzy rzadziej jeżdżą autobusami utrzymują, że karta im się nie opłaca, ponieważ już na samym starcie trzeba za nią zapłacić 10 złotych kaucji, a potem doładowywać. Jeśli zaś większa liczba osób chce kupić bilet u kierowcy, automatycznie opóźnia to wyjazd. Mieszkańcy ze zniecierpliwieniem czekający na przystankach składają skargi do Rady Miejskiej, ta z kolei naciska na prezesa Grodeckiego, a ten wydaje się nie mieć pomysłu na rozwiązanie problemu.

W to wszystko angażuje się również głogowski związkowiec, Patryk Kosela. Nakłanianie pasażerów do wyrobienia karty miejskiej nazywa decyzją mądrą inaczej, a podniesienie cen biletów skokiem na kieszenie mieszkańców Głogowa.

- Komunikacja Miejska w Głogowie znajduje się w nie najlepszej sytuacji finansowej, a dalsze zarządzanie w ten sposób wróży radykalne pogłębianie się mizerności wpływów finansowych – powiedział nam Kosela. - Przejazd na podstawie biletu jednorazowego zakupionego u kierowcy pojazdu wynosi 3,00 zł i stanowi prawdopodobnie najwyższą kwotę w całym województwie dolnośląskim. Warto podkreślić, że za cenę 3,00 zł podróżny przejdzie maksymalnie około 20 minut, a więc trasę krótką nieadekwatną do ceny. Nowy taryfikator, za którym głosowali jednogłośnie wszyscy radni, jest olbrzymim ciosem dla podróżnych. Radni, którzy przynależą do głogowskiej bogatej i wpływowej elity nie rozumieją tych głogowian, którzy liczą się z każdą złotówką. Głosowanie „za” podniesieniem cen biletów kupowanych u kierowcy autobusu było głosowaniem „za” uderzeniem po kieszeni osób najbiedniejszych. Z kolei decyzja o wprowadzeniu Głogowskiej Karty Miejskiej była decyzją mądrą inaczej, wręcz nieprzemyślaną. Głogowianie po dziś dzień zastanawiają się komu przeszkadzała powszechna dostępność biletów jednorazowych w kioskach. Nigdzie w województwie dolnośląskim nie wycofuje się biletów z kiosków na rzecz kart, na które wyłożyć trzeba haracz w wysokości 10 złotych tytułem rocznej kaucji. Nigdzie nie utrudnia się podróżnym korzystania z komunikacji miejskiej, ponieważ nigdzie włodarzom miast nie zależy na zarżnięciu miejskiego przewoźnika.

Kosela negatywnie odnosi się również do częstotliwości kursowania autobusów w Głogowie.

- Zarządzanie nie jest mocną stroną prezesa Roberta Grodeckiego – mówi Kosela. - Podróż autobusem w godzinach porannych w dni robocze, kiedy to młodzież udaje się do swych szkół to istna gehenna. Podróżujący liniami 54 i 61 niczym sardynki w puszce zgnieceni są w godzinach przedpołudniowych w dni targowe, kiedy to autobus kursuje co 25-30 minut. Powoduje to często, iż nie wszyscy wracający z targowiska mieszczą się w autobusie, a i podróż „szczęśliwców”, którym się udało nie należy do komfortowych. Bezsprzecznie należy zwiększyć częstotliwość kursów autobusów w dni i godziny targowe. Należy przeprowadzić rzetelne badania linii i w kontekście ich właśnie ustanowić nowy rozkład jazdy.

Z kolei jak już pisaliśmy prezes Grodecki z karty miejskiej zrezygnować nie zamierza i przekonuje, że w ogólnym rozliczeniu jazda autobusem wychodzi o wiele taniej.

Co zaś tyczy się punktualności, rozwiązaniem mogłyby być automaty na bilety w autobusach, jednak jedna taka maszynka kosztuje około 20 tysięcy złotych. W przeliczeniu na Głogów, na samym starcie jest to wydatek rzędu 600 tysięcy złotych.


ech



o © 2007 - 2024 Otomedia sp. z o.o.
Redakcja  |   Reklama  |   Otomedia.pl
Dzisiaj
Sobota 27 kwietnia 2024
Imieniny
Sergiusza, Teofila, Zyty

tel. 660 725 808
tel. 512 745 851
reklama@otomedia.pl