Z prośbą o pomoc zwracamy się do mieszkańców Lubina, Polkowic i Głogowa, gdyż wiemy, że można na nich liczyć. Pierwszą dużą akcję fundacja przeprowadziła w Lubinie i Polkowicach. Była to akcja pomocy Szymonowi Jakubowskiemu, który urodził się niewidomy, nadzieję na odzyskanie wzroku dawała mu tylko kosztowna operacja wzroku w Anglii. W akcję udało nam się zaangażować klub KGHM Zagłębie Lubin, który przekazał nam cenne pamiątki min. piłki z autografami zawodników oraz koszulki Iwańskiego, Arboledy i Sretenovicia, czyli zawodników, którzy w istotny sposób przyczynili się do zdobycia przez Zagłębie tytułu mistrza Polski w 2007 r. Aukcja tych pamiątek zakończyła się dużym sukcesem na allegro. Ponadto dzięki zbiórce, jaką przeprowadziliśmy przed meczem Zagłębia z Flotą Świnoujście oraz wpłatą mieszkańców Zagłębia Miedziowego przekazaliśmy Szymonowi 40 tys., zł. Dziś Szymon min. dzięki tym pieniądzom widzi na jedno oko. – wspomina Krzysztof Dereń prezes fundacji.
Wielkim zaskoczeniem dla nas było też zaangażowanie się w akcję fanów klubu Zagłębie Lubin zrzeszonych w grupie Orange City Boys, którzy w ramach naszej akcji zorganizowali zbiórkę krwi dla Klinika Transplantacji Szpiku, Onkologii i Hematologii Dziecięcej we Wrocławiu. Pokazali w ten sposób, że sympatyków futbolu nie można postrzegać tylko jako stadionowych zadymiarzy, ale że są to też ludzie wrażliwi i zdolni do pomocy potrzebującym – dodaje prezes fundacji.
Obecnie fundacja koncentruje się na pomocy chorym dzieciom i ich rodzicom, którzy przez Narodowy Fundusz Zdrowia zostali zostawieni praktycznie sami sobie, gdyż ich leczenie i zabiegi nie są refundowane. Są to z reguły bardzo drogie kuracje, wystarczy wspomnieć, że zakup Synagisu leku dla dzieci chorych na dysplazję oskrzelowo płucną to koszt ok. 6 tys. zł. za jedną dawkę. W takiej sytuacji są rodzice Martynki i Igorka podopiecznych fundacji, którzy powinni otrzymać po 6 dawek tego leku. Nietrudno sobie wyobrazić, że wydatek rzędu 36 tys. przerasta możliwości większości normalnie pracujących ludzi. Należy tu dodać, że w rodzinach chorych dzieci pracuje z reguły tylko jedno z rodziców, a drugie musi poświęcić się dziecku. Ponadto zasiłki opiekuńcze, jakie otrzymują rodzice na chore dzieci są żenująco niskie przykładowo Mama małego Marcelka, który również jest podopiecznym fundacji otrzymuje 153 zł miesięcznie.
Dlatego takie organizacje jak nasza fundacja są potrzebne, ciągle mamy, o kogo walczyć, a nagrodą dla nas jest uśmiech naszych małych podopiecznych i ich rodziców – dodaje Krzysztof Dereń.