W nocy z soboty na niedzielę oficer dyżurny głogowskiej policji został powiadomiony o tym, że w jednym z budynków w centrum miasta usytuowanym nad rzeką Odrą, został zauważony mężczyzna, który suszy swoją odzież. Funkcjonariusz skierował tam natychmiast patrol. Na miejscu policjanci zastali 45-latka, od którego usłyszeli, że padł ofiarą napaści i został zepchnięty z mostu do rzeki. Mężczyzna był nietrzeźwy, a relacja zdarzeń, którą przedstawiał wydawała się mało prawdopodobna funkcjonariuszom. Podczas rozmowy jednak stanowczo twierdził on, że został zaatakowany.
Policjanci sprawdzili skrupulatnie wersję zdarzeń przedstawianą przez mężczyznę. Mieli jednak na uwadze fakt, że zawiera ona wiele wątpliwości i sporo nielogicznych wyjaśnień. Efektem kilkugodzinnej pracy policjantów było ustalenie przebiegu zdarzenia. Okazało się, że jedynym prawdziwym stwierdzeniem w relacji 45-latka jest fakt znalezienia się w wodzie. Mężczyzna trafił tam jednak bez niczyjej pomocy, bo spadł z mostu kolejowego, który próbował pokonać w stanie nietrzeźwym po kilkugodzinnej imprezie w jednym z lokali.
Słysząc to wszystko od funkcjonariuszy wycofał się z przedstawianej im wcześniej wersji i nie potrafił logicznie podać przyczyny swojej konfabulacji. Może on jednak mówić o sporym szczęściu, gdyż wyszedł z opresji bez szwanku.